piątek, 14 marca 2014

Za duża


Obrazek trochę ilustrujący tekst, a trochę jednak nie., Autora niestety nie znam, znalazłam u kogoś na facebooku.


Siedziałam na przystanku i słuchałam Gówna. Miałam naddarte trampki i potargane włosy. Muzyka spowodowała u mnie dziwny nastrój, słońce świeciło zdecydowanie za mocno, a ludzi było sporo za dużo. Jakoś tak pod wpływem słuchanych piosenek nagle poczułam się znów "inna", jak smutna nastolatka winiąca cały świat za swoje problemy. Włosy zaczęły opadać mi na twarz, ale ich nie odsuwałam, chciałam wyglądać odpychająco i ponuro.
A potem przypomniałam sobie ile mam lat.
Mam 22 lata i nigdy nie byłam słodką nastolatką. Nie przeżyłam potężnego okresu buntu i nie należałam do żadnej subkultury, ba, ja nawet nie miałam grupki znajomych. Zawsze czułam się ze sobą źle, ale nie spowodowało to żadnych zewnętrznych przemian, nie darłam sobie spodni na udach i nie kolczykowałam dziwnych części ciała. Nie żebym nie miała takich pragnień - raczej po prostu jakoś się "nie złożyło". Nie było na to pieniędzy, nie było nowych znajomości z dziwnymi outsiderami (a jak ja marzyłam o poznawaniu dziwnych outsiderów!), nie było żadnego impulsu by choćby przekłuć ucho trochę wyżej niż standardowo robi się to małym dziewczynkom. I teraz niesamowicie tego żałuję. Teraz, ze swoim buntem i smutkiem, nie jestem już urocza. Jestem dziwna, ale nie urocza. Za późno na bycie lolitką, tajemniczą gotką czy szaloną punkówą. Za późno spróbowałam alkoholu, poszłam na pierwszą imprezę, koncert.
Nie mam tęsknoty za straconym nastoletnim życiem, ale żałuję utraconych szans. Nie tylko tych przyszłościowych - wybrania lepszej szkoły, poszukiwania nowych zainteresowań, ale też tych głupiutkich - farbowania włosów na dziwne kolory, założenia choć jednego więcej kolczyka, pójścia na całonocną imprezę, odezwania się do tego na kim mi zależało. Nie czuję, że byłabym inna niż teraz, gdybym jednak dała sobie pożyć jako nastolatka, ale nie musiałabym marzyć o tym co mogłam robić, a wspominać.
Nadal nie czuję się poważnym, ukształtowanym w pełni człowiekiem. Potykam się, popełniam błędy i podnoszę z wielkim trudem. Ale mogłam zaoszczędzić sobie tego żalu za tą głupią nastoletnością i kiedyś po porostu mniej się bać. Źle, że daję sobie prawo do robienia w swoim życiu ciągłego chaosu dopiero teraz, gdy już nie powinnam. Smutno mi.